Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 07:54
Przeczytaj:
Reklama
Reklama https://www.cichontransport.eu/oferta.html
Reklama Senator RP Beniamin Godyla

O dziecku pana Otmętu, co do Odry wpadło

Odra od wieków stanowiła bardzo ważny czynnik w życiu mieszkańców Otmętu. Zazwyczaj pozwalała na podróżowanie i dawała pracę, czasem jednak stanowiła zagrożenie. Nie tylko kiedy rzeka wylewała – o utonięciach w okolicach Otmętu czytamy już w XIX-wiecznej prasie. Tymczasem pierwsza wzmianka o groźnym wydarzeniu tego typu pochodzi sprzed ponad... 750 lat.
O dziecku pana Otmętu,  co do Odry wpadło

Cała historia związana jest z rodem Jaksiców, zwanym również rodem Schnellewaldów. Jego pierwszym przedstawicielem był Jaksa, możnowładca pełniący przed 1274 rokiem szereg ważnych urzędów na Śląsku. Był on między innymi kasztelanem we Wrocławiu, Głogowie, Niemczy, Toszku i Siewierzu.

Synem Jaksy był Wincenty, kasztelan Olesna – po raz pierwszy występujący w dokumentach w 1247 roku, a po raz ostatni w 1278 roku. Około 1249 roku Wincenty przebywał w Otmęcie – być może już wtedy miejscowość była w posiadaniu jego rodu. W „Żywocie Świętej Jadwigi” przeczytać możemy o przykrym wydarzeniu, jakie miało wtedy miejsce. Pod nieuwagę opiekuna do Odry wpadł wówczas niespełna dwuletni syn Wincentego i jego żony Berty – Wilhelm. Chłopiec został ocalony w sposób, który ówczesnym wydawał się cudownym. W podziękowaniu jego rodzice ślubowali pielgrzymkę do grobu świętej Jadwigi. Możliwe, że Wilhelm również został urzędnikiem, gdyż w późniejszym okresie postać o tym imieniu występuje jako kasztelan Otmuchowski.

Natomiast bez cienia wątpliwości właścicielem Otmętu był brat Wincentego, Poltek z Szybowic. W końcówce XIII wieku przekazał on swoje majątki – Otmęt, Karłubiec, Gogolin i połowę Malni klasztorowi w Jemielnicy. Dowodem na to jest zapis w bulli papieża Bonifacego VIII 16 lutego 1302 roku. Darowizna najpewniej nie spodobała się jego synom Jaksie i Teodorykowi, którzy mieli próbować siłą odzyskać dobra ojca, za co podobno obłożeni zostali kościelną klątwą. Według innych przekazów stało się wręcz odwrotnie, a Jaksa i Teodoryk w 1304 roku potwierdzili darowiznę ojca. Zresztą obie wersje się nie wykluczają, a w 1304 roku bracia mogli po prostu działać, żeby doprowadzić do zdjęcia z siebie klątwy.

 Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 12 września - e-wydanie dostępne tutaj.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama