- O trenerach mówi się, że są tak dobrzy jak ich ostatni mecz. Jakim trenerem jest zatem Maciej Haupa? Wiosną wszak przegrał pan z drużyną wszystko w lidze.
- Ciężko oceniać jest samego siebie. Na pewno w przekroju czterech lat, jakie spędziłem w klubie z Krapkowic, myślę, że jestem solidnym trenerem. Zawsze profesjonalnie podchodziłem do swoich obowiązków. Porażki w rundzie wiosennej były wypadkową kilku rzeczy, ale absolutnie niczym ich nie usprawiedliwiam.
- Spory wpływ na wyniki drużyny miały problemy zdrowotne kilku zawodniczek w tej rundzie. Do tego w przerwie zimowej odeszła rozgrywająca Katarzyna Czapracka, a z gry wypadła też skrzydłowa Karolina Golec. To chyba zbyt dużo kłopotów jak na taki klub jak Otmęt?
- Zdecydowanie za dużo. Co do Czaprackiej, to trochę zaskoczyło nas jej odejście, bo wcześniej deklarowała, że u nas zostanie. Zadecydowały pewnie kwestie finansowe i ostatecznie podjęła decyzję, by przenieść się do Kalisza. Sporo rzeczy w grze wcześniej było układane właśnie pod Czapracką, dlatego wiosną odczuliśmy jej brak. Bazuję od lat na tej samej formule opierającej się na solidnej bramce, środku i obrotowej. Obrót może nie do końca spełniał moje wymagania, ale środek i połówka rozegrania przy niezłych skrzydłach wyglądały całkiem dobrze. Brakowało nam niestety rzutów z drugiej linii, bo trudno bym wymagał od Oliwki Gowin takich zachowań na poziomie zaplecza Superligi, gdy ona nie przeszła solidnego ogrania na poziomie II ligi. Wszystko wymaga czasu, a my tego czasu po prostu nie mieliśmy. Za dwa, trzy lata dobrze prowadzona Oliwia powinna być pod tym względem zdecydowanie lepsza.
- Jak Pan ocenia miniony, było nie było, nieudany sezon?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 16 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze