Zdjęcie, które właśnie wpłynęło do naszej redakcji, może być początkiem czegoś więcej niż tylko lokalnej sensacji. Przy drodze wojewódzkiej nr 423 w Obrowcu — znanej kierowcom z nierówności, dziur i kolein— pojawiła się tajemnicza instalacja przypominająca fotoradar. I choć nikt oficjalnie o nim nie słyszał, wielu kierowców na sam widok zaczęło zdejmować nogę z gazu.
Zdjęcie wykonał jeden z naszych czytelników. Widać na nim urządzenie łudząco podobne do legalnych fotoradarów używanych przez GITD (Główny Inspektorat Transportu Drogowego). Ale coś się nie zgadza — brakuje oznaczeń, nie ma tablic informacyjnych, a całość wygląda zbyt... nowo. Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że to prawdopodobnie atrapa. Tyle że wykonana bardzo starannie, z dbałością o szczegóły.
I choć „urządzenie” nie rejestruje wykroczeń, działa. W jaki sposób?
- Już paru kierowców nagle poczuło się mniej pewnie i przyhamowało – śmieje się czytelnik, który przesłał do nas zdjęcie.
Droga wojewódzka nr 423 w Obrowcu od dawna budzi kontrowersje ze względu na swoje fatalne warunki techniczne. Miejscowi od lat domagają się modernizacji drogi, jednak jak dotąd obietnice samorządowców pozostają niespełnione. Mieszkańcy, zmęczeni brakiem reakcji władz, grożą blokadą i strajkiem. (Pisaliśmy o tym w czerwcu tego roku - czytaj tutaj)
Nie wiadomo, kto dokładnie zamontował atrapę przypominającą fotoradar, ale wszystko wskazuje na to, że to inicjatywa samych mieszkańców. To nie pierwszy przypadek w Polsce, gdy sfrustrowani ludzie decydują się na nietypowe działania, by wymusić bezpieczeństwo i zainteresowanie władz.
Czy Obrowiec stanie się przykładem obywatelskiego oporu, który wymusi zmianę? A może fotoradar widmo to dopiero początek nowej formy protestu — cichej, ale skutecznej?
Napisz komentarz
Komentarze