Przy Kasztanowej spotkali się „starzy znajomi” z BS IV ligi, bowiem obie ekipy jeszcze nie tak dawno rywalizowały na najwyższym szczeblu rozgrywek naszego województwa. W obecnym sezonie jednym i drugim nie udało się wywalczyć awansu bezpośrednio, dlatego o miano trzeciego beniaminka drużyny zmuszone są powalczyć w barażach. Na półmetku tej rywalizacji nie sposób wskazać zespołu, który byłby choćby krok bliżej sukcesu. Z jednej strony oleśnianie piłkarsko zaprezentowali się w Gogolinie odrobinę lepiej niż gospodarze, lecz z drugiej w spotkaniach o stawkę najważniejszy jest końcowy wynik, a ten mają za sobą czarno-żółci.
W sobotnich zawodach początek należał do przyjezdnych, ale uważna gra graczy MKS-u w defensywie nie pozwoliła na wiele napastnikom z Olesna. W 29.minucie goście rozegrali rzut rożny, lecz zakończył się on „koszyczkiem” Dawida Stascha. Golkiper gogolinian od razu wyekspediował futbolówkę najdalej jak się da i za chwilę mógł cieszyć się z asysty drugiego stopnia. Futbolówka padła co prawda łupem stopera rywali, lecz ten pośliznął się upadając, a naciskający go Lukas Krumpietz przechwycił piłkę i w stuprocentowej sytuacji przymierzył na 1-0. Niedługo potem, po strzale głową poprzeczkę gości opieczętował Dawid Piechota. Jednobramkowego prowadzenia kompanii Adama Sobka niestety nie udało się „dowieźć” do przerwy. Sekundy przed gwizdkiem arbitra zapraszającym piłkarzy do szatni w polu karnym gogolinian faulowany był Marcin Jantos, a jedenastkę na wyrównującego gola zamienił doświadczony Michał Bienias.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 17 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze