Żeby dobrze zrozumieć całą sprawę, trzeba wrócić do zdarzeń z ubiegłego tygodnia. W środę 9 lipca o godzinie 13.42 Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krapkowicach na swoim profilu na Facebooku wydała pierwszy komunikat dotyczący jakości wody z wodociągu Górażdże. Wynikało z niego, że woda z tego ujęcia jest niezdatna do picia. Komunikat długo nie obowiązywał, bo już po godzinie 15.00 jednostka podała informację, że woda jest warunkowo zdatna do spożycia (po przegotowaniu przez 2-3 minuty).
Na oficjalnej stronie internetowej gminy Gogolin oraz na jej profilu na Facebooku informacja o warunkowej zdatności wody do spożycia pojawiła się tego samego dnia (9 lipca) o godzinie 15.15. Z opublikowanego przez samorząd komunikatu wynikało, iż ujęcie nr 2 w Górażdżach zostało wyłączone z użytkowania i zostanie „niezwłocznie poddane chlorowaniu oraz ponownym badaniom”.
„Do czasu zakończenia działań naprawczych, woda dostarczana do miejscowości Górażdże, Chorula i Malnia pochodzi z ujęcia „zastępczego” st. 1P w Górażdżach, które już wcześniej zostało przebadane i spełnia wszystkie wymagane normy jakościowe wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi” – czytamy w komunikacie.
To powyżej zacytowane zdanie w całej sprawie jest kluczowe, bo wynika z niego, że woda, którą zaczęto podawać z „zastępczego” ujęcia jest przebadana i zdatna do spożycia. To jednak dla wielu mieszkańców gminy Gogolin nie do końca było jasne, a zatem… zaczął się chaos.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 15 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze