Determinacja w Obrowcu zasługuje na pochwałę. W poprzednim numerze „Tygodnika Krapkowickiego” pisaliśmy o pierwszym, nieformalnym proteście, który odbył się 7 sierpnia. Wtedy na przejście dla pieszych nieopodal kościoła wyszło około 60 mieszkańców wsi z transparentami w ręku. Ludzie domagali się pilnego remontu drogi wojewódzkiej 423 oraz ograniczenia ruchu ciężarowego na niej. O tym, że stan nawierzchni jezdni jest kiepski, już chyba nikogo nie trzeba przekonywać.
Pierwszy strajk przebiegł w pokojowej atmosferze, choć momentami było nerwowo. Emocje studziła policja, a na miejscu pojawili się też przedstawiciele Zarządu Dróg Wojewódzkich, którzy przypatrywali się całemu zajściu. W wypowiedzi dla „Tygodnika Krapkowickiego” zastępca dyrektora Grzegorz Cebula tłumaczył, że przeprowadzenie prac remontowanych jest praktycznie niemożliwe z uwagi na szkody, które wyrządziła powódź na drodze krajowej 45 pod Żywocicami.
Drugi strajk… jeszcze większy
Mieszkańcy Obrowca mają już dość tłumaczeń ze strony władz i dyrektorów. Dowodem tego był drugi, tym razem oficjalny strajk, który odbył się w miniony czwartek 14 sierpnia. Jego skala była znacznie większa od pierwszego. Tym razem zablokowano aż trzy przejścia dla pieszych – to pod kościołem oraz te znajdujące się w pobliżu skrzyżowania DW 423 z ulicą Jacka i Agatki, oraz na wylocie ze wsi w kierunku Krępnej. Znów nie zabrakło banerów z hasłami, ale tym razem strajkujący wyposażeni byli także w gwizdki.
Wieś szybko się zakorkowała, ale niestety, nie każdy kierowca był wyrozumiały. Padały przekleństwa, było wiele złości i trąbienie klaksonami, a nawet piski opon. Policjanci co jakiś czas zatrzymywali ruch na pasach i przepuszczali samochody. To nie podobało się niektórym demonstrującym, aczkolwiek sam strajk przebiegał spokojnie, bez poważniejszych incydentów. Tym razem nie straszono mandatami ani pouczeniami.
A potem przyjechał burmistrz…
Oficjalnie strajk miał się rozpocząć o godzinie 16.00, aczkolwiek demonstrujący wyszli na pasy już dobre dziesięć minut wcześniej. Specjalnie, bo wiedzieli, że na miejscu znów pojawią się osoby kierujące ruchem i będą próbowały ograniczyć skalę protestu (tak też się stało). Ale ludzie się nie dali. Nie przeszkadzał im nawet ogromny upał, który momentami był nie do zniesienia.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 19 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze