Nieoczekiwane uruchomienie systemu wywołało konsternację wśród mieszkańców. Zdezorientowani ludzie pytali w mediach społecznościowych, o co chodzi? Odpowiedź przyszła dopiero godzinę później – tuż po 14:00 Opolski Urząd Wojewódzki opublikował oficjalny komunikat.
Okazało się, że syreny włączyły się w ramach ćwiczeń z zakresu zarządzania kryzysowego, których celem było sprawdzenie zdalnego uruchamiania syren alarmowych.
– Pragniemy uspokoić mieszkańców – były to wyłącznie działania szkoleniowe, które miały na celu sprawdzenie funkcjonowania systemu – podkreślono w komunikacie.
Jak wyjaśniono, źródłem zamieszania były błędy w oprogramowaniu niektórych central alarmowych. To one doprowadziły do tego, że sygnały wybrzmiały w niezaplanowanych wcześniej miejscach w powiecie krapkowickim, a także w prudnickim, kędzierzyńsko-kozielskim, opolskim, oleskim, kluczborskim, strzeleckim oraz na terenie samego Opola.
Urząd Wojewódzki w Opolu przekazał, że takie sytuacje są jednym z powodów przeprowadzania ćwiczeń. Ich zadaniem jest nie tylko testowanie procedur, ale też identyfikacja usterek, zanim mogą mieć one wpływ na realne sytuacje zagrożenia.
– Wszystkie wykryte problemy zostały przekazane właściwym podmiotom technicznym w celu ich niezwłocznego usunięcia i zwiększenia niezawodności systemu alarmowania ludności – poinformowano.
Choć czwartkowy incydent miał charakter wyłącznie techniczny, pokazał, jak ważna jest sprawność i precyzja systemu ostrzegania. W przypadku realnego zagrożenia – czy to powodzi, pożaru, czy sytuacji militarnej – każda niejasność i opóźnienie w komunikacji może mieć poważne konsekwencje.
Napisz komentarz
Komentarze