Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama https://www.tygodnik-krapkowicki.pl/s/8/reklama
piątek, 13 czerwca 2025 00:36
Przeczytaj:
Reklama https://biletyna.pl/koncert/Wakacyjny-Koncert-Gwiazd/Opole?utm_source=uxev&utm_medium=affiliate&utm_campaign=shlink&utm_content=501843&fbclid=IwY2xjawJ4KRFleHRuA2FlbQIxMAABHkVENLrlKzHwpq-x4-Qr4eFnou4qIgYxovRefRDr797Mpy10DKee6uKZ5tzo_aem_-y59xwKUTvyE2mbLrjGiBQ
Reklama Senator RP Beniamin Godyla

Jemioła jako lokalne zagrożenie klimatyczne

Niektórym kojarzy się ze świętami i romantycznymi pocałunkami. Inni widzą w niej chorobę drzew. Ale tylko nieliczni zauważają, że rozprzestrzenianie się jemioły to nie tylko problem biologiczny – to jeden z efektów ocieplającego się klimatu, który coraz silniej oddziałuje również na tereny wiejskie i miejskie, w tym na powiat krapkowicki.
Jemioła jako lokalne zagrożenie klimatyczne
Zbigniew Kawa pokazuje na drzewo porażone jemiołą. – „To prawdziwa plaga. Serce pęka, gdy patrzę, jak te drzewa chorują i powoli umierają” – mówi radny z Kamienia Śląskiego, który podczas sesji Rady Miejskiej w Gogolinie poruszył temat ekspansji jemioły jako lokalnego problemu środowiskowego.

Zmiana klimatu przyspieszyła procesy, które jeszcze dekadę temu postępowały wolniej, lokalnie i pod kontrolą. Wzrost średnich temperatur, łagodniejsze zimy i susze to trzy kluczowe zjawiska klimatyczne, które umożliwiają jemiole niekontrolowany rozwój.

Ocieplenie klimatu skutkuje rozrostem jemioły

Zimy przestały być mroźnym filtrem biologicznym. Dawniej długie okresy z mrozami poniżej -15°C skutecznie ograniczały przeżywalność młodych jemioł. Dziś, gdy takich zim praktycznie nie ma, jemioła nie tylko przetrwa, ale rozwija się szybciej. Wcześniejsze i dłuższe okresy wegetacji to dodatkowe tygodnie, w których pasożyt może rosnąć i rozprzestrzeniać się, zwłaszcza na osłabionych drzewach. Stres u drzew związany z coraz mniejszymi zasobami wody i w konsekwencji suszą sprawia, że tracą one naturalną odporność na pasożyty. Jemioła wykorzystuje to „okno słabości” – zajmuje gałęzie szybciej i głębiej, doprowadzając do zamierania konarów.

- W ostatnich latach obserwujemy znaczne zwiększenie ilości jemioły w polskich lasach, w tym w Nadleśnictwie Strzelce Opolskie – mówi nadleśniczy Nadleśnictwa Strzelce Opolskie Jan Spałek. - Problem jest na tyle duży, że Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, poświęciła w bieżącym roku temu tematowi seminarium naukowe pt. „Jemioła problemem XXI wieku w lasach”.

Jak tłumaczy Jan Spałek, pierwsze doniesienia dotyczące korelacji pomiędzy wzrostem temperatury a rozprzestrzenianiem się jemioły pojawiły się od uczonych szwajcarskich i pochodzą sprzed dwudziestu lat.

Jemioła to ciepłolubny półpasożyt. W przypadku wysokich temperatur drzewa potrafią regulować proces parowania wody, poprzez zamykanie swoich aparatów szparkowych. Wtedy jemioła bez ograniczeń czerpie wodę z gospodarza i transpiruje ją bez ograniczeń.

- Problem pogłębia jeszcze deficyt wody, jaki mamy okazję obserwować w ostatnich latach, co wpływa niekorzystnie na porażone fragmenty lasu – dodaje nadleśniczy Jan Spałek.

Eksperci mówią: woda potrzebna nawet wtedy, gdy jest sucho

Na temat problemu ekspansji jemioły w Polsce sporo pisze fundacja Nauka o Klimacie. Katarzyna Stojek, autorka artykułu o tym półpasożycie, wyjaśnia, iż zmiany klimatyczne mają realny wpływ na rozwój tej rośliny.

- Zainfekowanym drzewom, którym normalnie starczyłoby wody, zaczyna jej brakować, w efekcie czego włączają mechanizmy broniące przed suszą – wyjaśnia Katarzyna Stojek, która publikuje materiały dla fundacji Nauka o Klimacie. - Aparaty szparkowe zamykają się, co ogranicza parowanie z powierzchni liści i jej „zużycie”, ale jednocześnie ogranicza pobór CO2 niezbędnego w procesie fotosyntezy. 

W efekcie fotosynteza jest mniej wydajna, przez co drzewo ma mniej „jedzenia” i wolniej przyrasta na grubość. Dodatkowo, transportowane wraz z wodą do jemioły składniki mineralne (np. magnez, żelazo) przestają być dostępne dla drzew w odpowiednich ilościach. 

- A są one im potrzebne np. do produkcji chlorofilu niezbędnego do prowadzenia fotosyntezy, czy enzymów i hormonów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania całej rośliny – dodaje Katarzyna Stojek. - Jedne z badań wykazały, że sosny zainfekowane przez jemioły mają nawet do 40% mniej igieł oraz produkują 22-43% mniej cukrów w procesie fotosyntezy.

W efekcie tych reakcji, a także całego łańcucha sprzężeń, drzewa zainfekowane przez jemioły (szczególnie w dużych ilościach) mogą gorzej kwitnąć i owocować, mieć słabsze nasiona, a ich gałęzie pozbawione wody, mogą łatwiej obumierać. Dodatkowo, żywiciele jemioły stają się mniej odporni na ataki patogenów i bardziej podatni na złe warunki pogodowe (np. susze, podtopienia, burze).

- W związku z tym wszystkim jemioła staje się prawdziwym problemem, szczególnie dla przesuszonych drzewostanów sosnowych, które ze swej natury potrzebują niewiele wody i dla których utrzymanie wielkich kul jemioły wymaga jej zbyt wiele – komentuje Katarzyna Stojek. - Osłabione sosny mogą być dodatkowo bardziej podatne na ataki kornika ostrozębnego, przez co masowe gradacje lasów sosnowych będą coraz częstsze, co już powoli widać w zachodniej części naszego kraju.

Jakie drzewa są zagrożone?

Jemioła dzieli się na trzy podgatunki: jemiołę pospolitą, jodłową oraz rozpierzchłą. Jemioła pospolita atakuje głównie topole, wierzby, brzozy, lipy, klony i graby. Jemioła rozpierzchła bytuje przede wszystkim na sośnie, rzadziej na modrzewiach i świerkach. W naszym regionie, ze względu na niewielki udział lasów jodłowych, stosunkowo rzadko występuje jemioła jodłowa. Co z innymi gatunkami? Jak się okazuje, one również mogą być zagrożone.

- Na dzień dzisiejszy wydaje się, że buki i dęby są wolne od tego zagrożenia – tłumaczy Jan Spałek. - Niestety, na południu Europy, w lasach dębowych, podobne problemy jak jemioła powoduje gązewnik europejski. Jest on bardzo zbliżony do jemioły, ale zrzuca liście na zimę, a jego owoce mają żółtą barwę. Gdyby ktoś z czytelników zauważył taką „nietypową jemiołę” na dębach, prosimy o kontakt z pracownikiem naszego nadleśnictwa.

Co ciekawe, temu zagadnieniu przyglądają się naukowcy z Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk w Kórniku. Z uwagi na to, że gązewnika obserwują już leśnicy w Czechach, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w najbliższych latach dotrze on również do Polski.

Skala problemu jest ogromna

Skokową ekspansję jemioły obserwujemy od 2015 roku, kiedy zaczęły się upalne i suche lata. 

- W polskich lasach w roku 2018 zarejestrowano jemiołę na blisko 20 000 ha, a w naszej jednostce na 560 ha – opowiada Jan Spałek. - Ilość ta wzrasta dynamicznie. W roku 2024 w skali Lasów Państwowych jest to już 150 000 ha. W Nadleśnictwie Strzelce Opolskie to 1250 ha na sośnie i około 16 ha na gatunkach liściastych. Przy czym warto dodać, że dopóki ta roślina jest mała, bardzo trudno ją zaobserwować, więc dane te, są z pewnością niepełne. 

To co leśnicy rejestrują poprzez obserwacje naziemne, dotyczy jedynie rozrośniętych egzemplarzy, które widać „gołym okiem” w koronach drzew, w trakcie obserwacji z ziemi. Skala problemu jest na pewno szersza i trudno tu mówić konkretnych liczbach.

Radni dostrzegają problem

Jemioła nie pojawia się nagle – rozprzestrzenia się z roku na rok coraz szybciej, ale lokalnie daje się zauważyć dopiero wtedy, gdy drzewa zaczynają masowo obumierać. Leśnicy i pracownicy zieleni miejskiej wskazują, że jeszcze 20 lat temu jemioła występowała sporadycznie i punktowo. Dziś potrafi całkowicie pokryć drzewa przy drogach, cmentarzach, w parkach miejskich czy w sadach. 

Temat jemioły trafił nawet na sesyjną wokandę w Gogolinie. Podczas ostatnich obrad, które miały miejsce 28 maja, goszczono pracowników Nadleśnictwa Strzelce Opolskie. Ci wyświetlili ciekawą prezentację poświęconą drzewostanowi z terenu gminy i okolic. Wyjaśnili również, jak wielkim problemem jest obecnie ekspansja jemioły. 

Wówczas radny z Kamienia Śląskiego Zbigniew Kawa zapytał na forum, czy samorząd może w jakiś sposób pomóc w zwalczaniu tego półpasożyta. Odpowiedź była odmowna, bo na dużą skalę nie da się temu problemowi zaradzić. Potwierdza to również nadleśniczy Jan Spałek. 

- Nie jesteśmy w stanie zatrzymać ekspansji jemioły – mówi nadleśniczy. - Uczeni prognozują, że przy utrzymaniu się wysokich letnich temperatur i pogłębiającej się suszy, czyli warunków stresowych dla roślin, osłabione drzewa będą w dalszym ciągu zamierały. Czytelnicy, którzy obserwują ten gatunek w swoich ogrodach, mogą podejmować indywidualne wymienione działania, ale w dużej skali nie da się ich przeprowadzić.

Nasi czytelnicy też widzą problem

Drzewa pełnią nie tylko funkcję estetyczną. Chronią przed upałami, magazynują wodę, tłumią hałas. Zanik zdrowych drzew przez jemiołę to pogorszenie mikroklimatu lokalnego, szczególnie w miastach i wsiach. Dla wielu ludzi stare drzewa to element lokalnej tożsamości. Gdy obumierają, pojawia się poczucie straty, żalu i frustracji.

- W naszej wiosce od niepamiętnych lat rosną ogromne topole – mówi Anna, mieszkanka Odrowąża. – Jeszcze z młodzieńczych lat pamiętałam, jak one wyglądały. Latem miały bujne i zielone korony, a dziś? Aż żal patrzeć.

Gołym okiem widać, że topole z Odrowąża mają coraz mniej liści i robią się suche. Nie zmienia to jednak faktu, iż nadal są one zielone i to… przez cały rok. Paradoks? Ano nie. Powodem szybki rozrost jemioły.

- Gdy liście opadną, drzewo nadal jest zielone – tłumaczy Anna. – Właściwie wszystkie korony porośnięte są jemiołą. Kiedyś cieszyliśmy się z tego powodu, bo nie musieliśmy szukać tej rośliny na święta, ale dziś? Jest tego tak dużo, że po prostu martwimy się o przyszłość tych drzew. Z roku na rok robią się one coraz bardziej suche. 

W podobnym tonie wypowiadają się również ogrodnicy w powiecie krapkowickim. Ci raportują, że stare jabłonie często giną nie od chorób grzybowych, lecz właśnie od jemioły. Schemat działania jest podobny do tego, opisanego powyżej. 

Co robić? Jak zwalczać?

W przypadku przydomowych drzew możemy próbować ratować drzewa poprzez wycinanie porażonych gałęzi, a miejsce po wyłamaniu lub wycięciu należy owinąć nieprzepuszczalnym dla światła materiałem.

- Jest to sposób stosowany na szczególnie cennych okazach drzew w arboretach, parkach i ogrodach – wyjaśnia nadleśniczy Jan Spałek. - Nie mniej jednak warto wiedzieć, że jemioła potrafi odrastać w innym miejscu. Ponadto, ponieważ jej nasiona stanowią zimowy pokarm ptaków, szczególnie kwiczołów, paszkotów, jemiołuszek i innych gatunków, musimy się liczyć z tym, że pojawią się nowe egzemplarze, które wykiełkują z rozsianych przez ptaki nasion. 

W Lasach Państwowych prowadzi się inne metody. Polegają one na ścinaniu całych drzew porażonych przez jemiołę. 

- Jeżeli można ograniczać cięcia do poszczególnych egzemplarzy zamierających drzew, realizujemy tak zwane cięcia sanitarne – dodaje Jan Spałek. - W sytuacji, gdy z powodu jemioły zamierają większe fragmenty lasu, wykonujemy zręby sanitarne. Jemioła na ziemi nie jest groźna, nie ma możliwości, aby się rozsiała w zacienionych dnie lasu, czyli na ściółce. 

Jemioła do wzrostu potrzebuje światłą i ciepła, dlatego nie stosuje się metod polegających na paleniu porażonych gałęzi. Co ciekawe, jemioła jest chętnie zgryzana przez zwierzynę, co obserwujemy ze szczególnym nasileniem w miesiącach zimowych.

- Na dzień dzisiejszy nie prowadzi się biologicznego ani chemicznego zwalczania, nie tylko ze względu na brak selektywnych i skutecznych środków, ale również na trudności w aplikacji – wyjaśnia nadleśniczy.

Jemioła to nie tylko świąteczna ozdoba czy problem dendrologiczny – to jeden z wielu znaków, że klimat się zmienia, a jego skutki dotykają nawet naszych lokalnych ekosystemów. W powiecie krapkowickim, podobnie jak w całej Polsce, potrzebne są świadome działania, aby chronić drzewa przed pasożytem i adaptować się do nowych warunków.

Czas spojrzeć na jemiołę inaczej – nie tylko jak na symbol miłości, ale też jak na wyzwanie, przed którym stoimy wszyscy.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama