W ostatnich tygodniach mieszkańcy Gogolina i Krapkowic coraz częściej skarżą się na niebezpieczne zachowania użytkowników elektrycznych hulajnóg. Jednoślady, które powinny ułatwiać przemieszczanie się, stały się źródłem zagrożenia – szczególnie gdy rozwijają zawrotne prędkości na chodnikach i deptakach.
Jeden z kierowców (dane do wiadomości redakcji), który poruszał się samochodem po ulicach Gogolina, opowiedział naszej redakcji o szokującym zdarzeniu.
– Zauważyłem młodego chłopaka na hulajnodze, który pędził po chodniku. Zredukowałem prędkość, żeby zobaczyć, jak szybko jedzie. Gdy spojrzałem na licznik, nie mogłem uwierzyć – wskazywał 40 km/h – przyznaje mężczyzna. – To czyste szaleństwo. Wystarczy, że wybiegnie jakiś pies, ktoś wyjdzie zza rogu, ze sklepu lub bloku, a dojdzie do tragedii.
Problem nie dotyczy jednak tylko pojedynczych przypadków. Wielu przechodniów przyznaje, że coraz częściej musi gwałtownie ustępować drogi rozpędzonym hulajnogom. Zapytaliśmy przypadkowo napotkanych ludzi, czy doświadczyły w ostatnim czasie jakiś niebezpiecznych sytuacji związanych z użytkownikami hulajnóg. Odpowiedzi dają do myślenia.
– Bardzo często spotykam się z tym jak ktoś mi „śmignie” na tym zaraz przy ramieniu – skarży się pani Zofia z Gogolina. – Chodnik jest dla pieszych, a nie dla ludzi pędzących jak na torze wyścigowym. Kilka razy omal nie wpadłam na kogoś, kto przejechał tuż obok mnie bez ostrzeżenia.
Co gorsza, większość użytkowników hulajnóg ignoruje podstawowe zasady bezpieczeństwa.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 29 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze