Dobra, 15 marca 1943 roku. Wczesnym rankiem ciszę okolicy przerwał dramatyczny dźwięk – kobieta wyskoczyła z okna pałacu. Zginęła na miejscu. Tak zakończyło się życie Muriel von Seherr-Thoss, Amerykanki, która – wbrew historii, wbrew systemowi, wbrew własnemu losowi – postanowiła nie milczeć. W niedzielę, 17 sierpnia, w Pałacu Rozkochów, odbędzie się wydarzenie upamiętniające hrabinę, zatytułowane: „Kobieta, która przeciwstawiła się systemowi Historia Muriel von Seherr-Thoss / White”. Specjalnym gościem będzie Paul Church, prawnuk Muriel i Hermanna.
Choć jej śmierć oficjalnie uznano za samobójstwo, to pytania do dziś pozostają bez odpowiedzi. Muriel White – bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko – była córką amerykańskiego dyplomaty Henry'ego White’a. W 1909 roku w Berlinie poznała Hermanna von Seherr-Thossa, przyszłego ordynata dóbr Dobra i Rozkochów. Szybko się w sobie zakochali. Ślub wzięli po zaledwie trzech miesiącach, w Paryżu. Mieszkali w okazałym pałacu w Rozkochowie, który stał się ich domem i centrum arystokratycznego życia.
Z pozoru wszystko układało się idealnie. Troje dzieci, rodzinne życie, wysokie pozycje w lokalnej hierarchii. Seherr-Thossowie należeli do elity śląskiej arystokracji, obok Oppersdorffów z Głogówka i Tiele-Winklerów z Mosznej. Ale idylla nie trwała długo. Narastały różnice między Muriel a jej mężem – różnice poglądów, charakterów i przede wszystkim – wartości.
W Niemczech rósł w siłę nazizm. Dla Muriel, obywatelki Stanów Zjednoczonych wychowanej w duchu liberalnych ideałów, to była granica nie do przekroczenia. Coraz bardziej wyobcowana, obserwowała, jak świat, w który wżeniła się przed laty, staje się opresyjną machiną.
Według świadków, 15 marca 1943 roku Muriel wyskoczyła z okna pałacu w Dobrej, gdy zobaczyła nadjeżdżający samochód gestapo. Tak przynajmniej zapisano w oficjalnych dokumentach, m.in. w „Raporcie o śmierci obywatela Stanów Zjednoczonych” i materiałach CIA. Przyczyną zgonu było roztrzaskanie czaszki. Czy rzeczywiście była to desperacka decyzja kobiety, która nie chciała wpaść w ręce nazistów? A może coś więcej – milczący protest wobec reżimu i świata, który przestał być jej domem?
Po wojnie dzieci Muriel osiedliły się w USA. Jej mąż, Hermann, uciekł ze Śląska w 1945 roku i spędził resztę życia w Austrii, w pobliżu Klagenfurtu.
Pamięć, która nie zginęła
W niedzielę, 17 sierpnia, w Pałacu Rozkochów, odbędzie się wydarzenie upamiętniające hrabinę, zatytułowane: „Kobieta, która przeciwstawiła się systemowi. Historia Muriel von Seherr-Thoss / White”. Gościem specjalnym będzie Paul Church, prawnuk Muriel i Hermanna, który wraz z amerykańskim pisarzem Richardem Jayem Hutto – autorem książki „The Countess and the Nazis. An American Family’s Private War” – przyjedzie do Polski, by opowiedzieć o tej niezwykłej kobiecie.
Podczas spotkania posadzone zostaną róże Muriel – symbol pamięci i niezłomności. Hutto przedstawi prelekcję o życiu hrabiny, a zespół Bliżej Sadu zagra koncert. Początek wydarzenia o godz. 13.00. W przypadku deszczu, spotkanie przeniesione zostanie do pałacowej sali koncertowej.
Dzień wcześniej, 16 sierpnia o godz. 15.00, w pałacu przy ul. Głogowskiej 1 otwarta zostanie wystawa pt. „Kolorowe komnaty”, której autorkami są artystki z Kędzierzyna-Koźla: Olga Cieśliewicz, Marzena Kopeć i Jadwiga Oronowicz-Siwak. Wstęp na oba wydarzenia jest wolny.
Historia, która powraca
Dziś, po ponad 80 latach od tragicznych wydarzeń, Muriel von Seherr-Thoss staje się symbolem – nie tylko kobiecej odwagi, ale i niezgody na zło w czasach, gdy milczenie było bezpieczniejsze niż sprzeciw. To właśnie pamięć o takich ludziach pozwala nam rozumieć, czym była wojna – i jaką cenę płacili ci, którzy nie chcieli się jej podporządkować.
Napisz komentarz
Komentarze