Skąd się biorą inwazyjne gatunki obce?
Inwazyjne gatunki obce to organizmy, które zostały celowo lub przypadkowo wprowadzone na nowe tereny. W Polsce liczba IGO stale rośnie, a wiele z nich zaczyna się intensywnie rozprzestrzeniać. Często wkraczają do parków krajobrazowych, lasów czy dolin rzecznych, gdzie skutecznie konkurują z rodzimymi gatunkami. Do najbardziej rozpowszechnionych należą kolczurka klapowana, uczep amerykański i przymiotno białe – rośliny jednoroczne, które szybko zajmują opuszczone tereny. Wśród bylin dominują nawłoć kanadyjska i późna, rdestowce japoński i sachaliński oraz barszcz Sosnowskiego – roślina wyjątkowo niebezpieczna dla zdrowia człowieka. Spośród drzew i krzewów zagrożenie stanowią m.in. robinia akacjowa, dąb czerwony, klon jesionolistny czy czeremcha amerykańska. Coraz częściej wymienia się też gatunki zwierząt, takie jak norka amerykańska, szop pracz czy nawet koty domowe wypuszczane na zewnątrz. Wszystkie one wprowadzają zamieszanie w ekosystemach, wypierając rodzime gatunki i modyfikując warunki życia innych organizmów.
Jak IGO trafiają do środowiska?
Dróg, którymi obce gatunki przedostają się do nowych środowisk, jest wiele. Jedną z najczęstszych jest handel i turystyka. Wraz z transportowanymi nasionami, owocami czy roślinami ozdobnymi nieświadomie przewozimy organizmy z odległych zakątków świata. Zdarza się też, że niepożądane gatunki trafiają do środowiska w wyniku nieodpowiedzialnych działań człowieka. Właściciele domowych hodowli potrafią wypuszczać na wolność żółwie czerwonolice lub egzotyczne rybki, nie zdając sobie sprawy, że mogą one przetrwać w naszym klimacie i rozmnażać się w naturze. Niektóre gatunki rozprzestrzeniają się dzięki zwierzętom – ptaki i ssaki potrafią przenosić nasiona na duże odległości, pomagając im kolonizować nowe tereny. Wreszcie, duże znaczenie ma ogrodnictwo i pszczelarstwo. Rośliny takie jak nawłoć kanadyjska sprowadzano niegdyś jako pożytek dla pszczół, jednak dziś uznaje się je za jedne z najbardziej inwazyjnych. Wspólnym mianownikiem tych przykładów jest brak świadomości, że nawet piękne i użyteczne rośliny mogą w krótkim czasie stać się zagrożeniem dla przyrody.
Budleja Dawida, czy faktycznie motyle drzewo?
Jednym z najczęściej sadzonych, a jednocześnie najbardziej mylących gatunków inwazyjnych jest budleja Dawida (Buddleja davidii), znana też jako „motyli krzew”. W ogrodach przyciąga wzrok efektownymi kwiatostanami i intensywnym zapachem, który wabi owady. Właśnie dlatego przez lata uznawano ją za roślinę pożyteczną – sadzoną z myślą o pomocy motylom. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Budleja pochodzi z Azji, a do Europy trafiła w XIX wieku jako roślina ozdobna. Dziś uznawana jest za jeden z najgroźniejszych gatunków inwazyjnych, szczególnie w miastach. Jej lekkie nasiona potrafią rozprzestrzeniać się na ogromne odległości, zasiedlając szczeliny murów, dachy, nasypy kolejowe i pobocza dróg. Każdy krzew wytwarza tysiące nasion, które dzięki wiatrowi i pociągom szybko przemieszczają się wzdłuż torów, tworząc kolejne kolonie. Problem nie dotyczy tylko przyrody, ale i architektury. Budleja wnika korzeniami w mikroszczeliny budynków, rozsadzając cegły i tynki. Dla zabytków to zagrożenie równie realne jak wilgoć czy mróz. Brytyjczycy, którzy zmagają się z nią od lat, nazywają ją „rośliną gorszą niż rdestowiec”. Paradoksalnie, „motyli krzew” wcale nie jest sprzymierzeńcem motyli. Choć nektar budlei przyciąga je do kwiatów, wokół roślin często krążą szerszenie, które polują na odwiedzające je owady. W efekcie budleja staje się dla motyli pułapką, a nie oazą. Niektórzy ogrodnicy, świadomi tego zjawiska, zaczynają usuwać swoje krzewy, by nie szkodzić populacjom motyli.
Inwazyjne kręgowce
Nie tylko rośliny i owady stanowią zagrożenie dla rodzimej przyrody. Coraz częściej problem dotyczy również kręgowców – zwierząt, które z pozoru wydają się dobrze znane i niegroźne, a w rzeczywistości potrafią całkowicie zmienić lokalne ekosystemy. Do inwazyjnych gatunków ryb zalicza się m.in. basa słonecznego (Lepomis gibbosus) czy babkę szczupłą (Neogobius fluviatilis), które wypierają rodzime gatunki z siedlisk wodnych. W polskich rzekach i jeziorach spotkać można również pstrąga tęczowego (Oncorhynchus mykiss), pstrąga źródlanego (Salvelinus fontinalis) oraz tilapię nilową (Oreochromis niloticus) – gatunki sprowadzane z myślą o hodowli, a dziś obecne także w środowisku naturalnym. Wśród drobnych ssaków problematyczna okazuje się muławka wschodnioamerykańska (Umbra pygmaea), która zajmuje siedliska naszych rodzimych gatunków ryb i płazów.
Na lądzie sytuacja nie wygląda lepiej. Piżmak (Ondatra zibethicus) i norka amerykańska (Neovison vison) od lat sieją spustoszenie w ekosystemach wodnych i bagiennych, niszcząc gniazda ptaków wodnych oraz konkurując z rodzimą, dziś już rzadką norką europejską. Wśród większych ssaków na szczególną uwagę zasługuje jenot (Nyctereutes procyonoides), sprowadzony z Azji w celu pozyskiwania futra, który szybko przystosował się do życia w lasach i na terenach rolniczych. W Polsce (szczególnie w części północnej) coraz częściej spotkać można także muflony (Ovis ammon musimon), sprowadzone niegdyś w celach łowieckich, które dziś konkurują o żerowiska z rodzimą zwierzyną płową. Nawet tak niepozorne zwierzęta jak dzikie króliki (Oryctolagus cuniculus) czy myszy domowe (Mus musculus) potrafią wyrządzać szkody w naturalnych siedliskach, niszcząc uprawy i zaburzając równowagę pomiędzy populacjami rodzimych gryzoni.
Problem inwazyjnych kręgowców ma również wymiar etyczny. Z jednej strony to gatunki, które niszczą lokalne ekosystemy i zagrażają rodzimej faunie. Z drugiej – są one ofiarami ludzkich decyzji, bo to człowiek sprowadził je poza ich naturalne środowiska. Dylemat ten sprawia, że działania mające na celu ich eliminację budzą emocje i sprzeciw części społeczeństwa. Warto jednak pamiętać, że etyczna odpowiedzialność nie kończy się na współczuciu wobec pojedynczych zwierząt, ale obejmuje także troskę o całe ekosystemy i gatunki, które mogą przez inwazje zniknąć bezpowrotnie. Dlatego ochrona przyrody wymaga trudnej, ale koniecznej równowagi między empatią a odpowiedzialnością ekologiczną.
Jak przeciwdziałać inwazjom biologicznym?
Z inwazjami biologicznymi nie da się walczyć wyłącznie zakazami czy kontrolą granic. Najważniejsza jest świadomość i odpowiedzialne postępowanie. Każdy z nas może przyczynić się do ochrony rodzimej przyrody poprzez kilka prostych działań. Warto wybierać rodzime odmiany roślin – np. lokalne drzewka owocowe zamiast egzotycznych gatunków ozdobnych. Należy też monitorować i usuwać z otoczenia rośliny uznawane za inwazyjne, takie jak nawłoć kanadyjska, rdestowiec czy barszcz Sosnowskiego. Nie powinniśmy wypuszczać do środowiska zwierząt pochodzących z hodowli, nawet jeśli wydają się nieszkodliwe. Dotyczy to zarówno egzotycznych gadów, jak i domowych kotów. Należy także unikać sprowadzania nieznanych gatunków z zagranicy bez upewnienia się, że nie zagrożą lokalnemu ekosystemowi. Warto pamiętać, że przyroda to system naczyń połączonych – każda zmiana w jednym jego elemencie wpływa na całość.
Zadanie współfinansowane z budżetu powiatu krapkowickiego.
Napisz komentarz
Komentarze