Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama https://www.tygodnik-krapkowicki.pl/s/8/reklama
środa, 22 października 2025 07:37
Przeczytaj:
Reklama
Reklama https://www.instagram.com/pani.prowadzaca/
Reklama https://psm-metallbau.pl/

Obcy atakują, czyli jak rodzą się inwazje biologiczne i jak im zapobiegać? Część II

Obce gatunki inwazyjne (IGO) to organizmy, które po przedostaniu się do nowych ekosystemów mogą powodować ogromne spustoszenie. W miejscach, gdzie się pojawiają, nie mają naturalnych wrogów, przez co szybko się rozmnażają i wypierają rodzime gatunki. Zakłócają równowagę ekologiczną, zmieniają wygląd krajobrazu i zagrażają bioróżnorodności. Czy możemy coś z tym zrobić? Na szczęście tak – istnieją działania, które pomagają ograniczyć skutki tych biologicznych „inwazji”.
Obcy atakują, czyli jak rodzą się inwazje biologiczne  i jak im zapobiegać? Część II

Skąd się biorą inwazyjne gatunki obce?
Inwazyjne gatunki obce to organizmy, które zostały celowo lub przypadkowo wprowadzone na nowe tereny. W Polsce liczba IGO stale rośnie, a wiele z nich zaczyna się intensywnie rozprzestrzeniać. Często wkraczają do parków krajobrazowych, lasów czy dolin rzecznych, gdzie skutecznie konkurują z rodzimymi gatunkami.  Do najbardziej rozpowszechnionych należą kolczurka klapowana, uczep amerykański i przymiotno białe – rośliny jednoroczne, które szybko zajmują opuszczone tereny. Wśród bylin dominują nawłoć kanadyjska i późna, rdestowce japoński i sachaliński oraz barszcz Sosnowskiego – roślina wyjątkowo niebezpieczna dla zdrowia człowieka. Spośród drzew i krzewów zagrożenie stanowią m.in. robinia akacjowa, dąb czerwony, klon jesionolistny czy czeremcha amerykańska. Coraz częściej wymienia się też gatunki zwierząt, takie jak norka amerykańska, szop pracz czy nawet koty domowe wypuszczane na zewnątrz. Wszystkie one wprowadzają zamieszanie w ekosystemach, wypierając rodzime gatunki i modyfikując warunki życia innych organizmów.

Jak IGO trafiają do środowiska?
Dróg, którymi obce gatunki przedostają się do nowych środowisk, jest wiele. Jedną z najczęstszych jest handel i turystyka. Wraz z transportowanymi nasionami, owocami czy roślinami ozdobnymi nieświadomie przewozimy organizmy z odległych zakątków świata. Zdarza się też, że niepożądane gatunki trafiają do środowiska w wyniku nieodpowiedzialnych działań człowieka. Właściciele domowych hodowli potrafią wypuszczać na wolność żółwie czerwonolice lub egzotyczne rybki, nie zdając sobie sprawy, że mogą one przetrwać w naszym klimacie i rozmnażać się w naturze. Niektóre gatunki rozprzestrzeniają się dzięki zwierzętom – ptaki i ssaki potrafią przenosić nasiona na duże odległości, pomagając im kolonizować nowe tereny. Wreszcie, duże znaczenie ma ogrodnictwo i pszczelarstwo. Rośliny takie jak nawłoć kanadyjska sprowadzano niegdyś jako pożytek dla pszczół, jednak dziś uznaje się je za jedne z najbardziej inwazyjnych. Wspólnym mianownikiem tych przykładów jest brak świadomości, że nawet piękne i użyteczne rośliny mogą w krótkim czasie stać się zagrożeniem dla przyrody.

Budleja Dawida, czy faktycznie motyle drzewo?
Jednym z najczęściej sadzonych, a jednocześnie najbardziej mylących gatunków inwazyjnych jest budleja Dawida (Buddleja davidii), znana też jako „motyli krzew”. W ogrodach przyciąga wzrok efektownymi kwiatostanami i intensywnym zapachem, który wabi owady. Właśnie dlatego przez lata uznawano ją za roślinę pożyteczną – sadzoną z myślą o pomocy motylom. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Budleja pochodzi z Azji, a do Europy trafiła w XIX wieku jako roślina ozdobna. Dziś uznawana jest za jeden z najgroźniejszych gatunków inwazyjnych, szczególnie w miastach. Jej lekkie nasiona potrafią rozprzestrzeniać się na ogromne odległości, zasiedlając szczeliny murów, dachy, nasypy kolejowe i pobocza dróg. Każdy krzew wytwarza tysiące nasion, które dzięki wiatrowi i pociągom szybko przemieszczają się wzdłuż torów, tworząc kolejne kolonie. Problem nie dotyczy tylko przyrody, ale i architektury. Budleja wnika korzeniami w mikroszczeliny budynków, rozsadzając cegły i tynki. Dla zabytków to zagrożenie równie realne jak wilgoć czy mróz. Brytyjczycy, którzy zmagają się z nią od lat, nazywają ją „rośliną gorszą niż rdestowiec”. Paradoksalnie, „motyli krzew” wcale nie jest sprzymierzeńcem motyli. Choć nektar budlei przyciąga je do kwiatów, wokół roślin często krążą szerszenie, które polują na odwiedzające je owady. W efekcie budleja staje się dla motyli pułapką, a nie oazą. Niektórzy ogrodnicy, świadomi tego zjawiska, zaczynają usuwać swoje krzewy, by nie szkodzić populacjom motyli.

Inwazyjne kręgowce
Nie tylko rośliny i owady stanowią zagrożenie dla rodzimej przyrody. Coraz częściej problem dotyczy również kręgowców – zwierząt, które z pozoru wydają się dobrze znane i niegroźne, a w rzeczywistości potrafią całkowicie zmienić lokalne ekosystemy. Do inwazyjnych gatunków ryb zalicza się m.in. basa słonecznego (Lepomis gibbosus) czy babkę szczupłą (Neogobius fluviatilis), które wypierają rodzime gatunki z siedlisk wodnych. W polskich rzekach i jeziorach spotkać można również pstrąga tęczowego (Oncorhynchus mykiss), pstrąga źródlanego (Salvelinus fontinalis) oraz tilapię nilową (Oreochromis niloticus) – gatunki sprowadzane z myślą o hodowli, a dziś obecne także w środowisku naturalnym. Wśród drobnych ssaków problematyczna okazuje się muławka wschodnioamerykańska (Umbra pygmaea), która zajmuje siedliska naszych rodzimych gatunków ryb i płazów.

Na lądzie sytuacja nie wygląda lepiej. Piżmak (Ondatra zibethicus) i norka amerykańska (Neovison vison) od lat sieją spustoszenie w ekosystemach wodnych i bagiennych, niszcząc gniazda ptaków wodnych oraz konkurując z rodzimą, dziś już rzadką norką europejską. Wśród większych ssaków na szczególną uwagę zasługuje jenot (Nyctereutes procyonoides), sprowadzony z Azji w celu pozyskiwania futra, który szybko przystosował się do życia w lasach i na terenach rolniczych.  W Polsce (szczególnie w części północnej) coraz częściej spotkać można także muflony (Ovis ammon musimon), sprowadzone niegdyś w celach łowieckich, które dziś konkurują o żerowiska z rodzimą zwierzyną płową. Nawet tak niepozorne zwierzęta jak dzikie króliki (Oryctolagus cuniculus) czy myszy domowe (Mus musculus) potrafią wyrządzać szkody w naturalnych siedliskach, niszcząc uprawy i zaburzając równowagę pomiędzy populacjami rodzimych gryzoni.

Problem inwazyjnych kręgowców ma również wymiar etyczny. Z jednej strony to gatunki, które niszczą lokalne ekosystemy i zagrażają rodzimej faunie. Z drugiej – są one ofiarami ludzkich decyzji, bo to człowiek sprowadził je poza ich naturalne środowiska. Dylemat ten sprawia, że działania mające na celu ich eliminację budzą emocje i sprzeciw części społeczeństwa. Warto jednak pamiętać, że etyczna odpowiedzialność nie kończy się na współczuciu wobec pojedynczych zwierząt, ale obejmuje także troskę o całe ekosystemy i gatunki, które mogą przez inwazje zniknąć bezpowrotnie. Dlatego ochrona przyrody wymaga trudnej, ale koniecznej równowagi między empatią a odpowiedzialnością ekologiczną.

Jak przeciwdziałać inwazjom biologicznym?
Z inwazjami biologicznymi nie da się walczyć wyłącznie zakazami czy kontrolą granic. Najważniejsza jest świadomość i odpowiedzialne postępowanie. Każdy z nas może przyczynić się do ochrony rodzimej przyrody poprzez kilka prostych działań. Warto wybierać rodzime odmiany roślin – np. lokalne drzewka owocowe zamiast egzotycznych gatunków ozdobnych. Należy też monitorować i usuwać z otoczenia rośliny uznawane za inwazyjne, takie jak nawłoć kanadyjska, rdestowiec czy barszcz Sosnowskiego. Nie powinniśmy wypuszczać do środowiska zwierząt pochodzących z hodowli, nawet jeśli wydają się nieszkodliwe. Dotyczy to zarówno egzotycznych gadów, jak i domowych kotów. Należy także unikać sprowadzania nieznanych gatunków z zagranicy bez upewnienia się, że nie zagrożą lokalnemu ekosystemowi. Warto pamiętać, że przyroda to system naczyń połączonych – każda zmiana w jednym jego elemencie wpływa na całość.

Zadanie współfinansowane z budżetu powiatu krapkowickiego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklamahttps://helios.pl/kedzierzyn-kozle/kino-helios/repertuar
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: BottroperTreść komentarza: Mam jedno pytynie?? Czy nie ma karetki w Zdzieszowicach!!!!BData dodania komentarza: 16.10.2025, 10:38Źródło komentarza: Tragiczne zdarzenie na działkach w Zdzieszowicach. Nie żyje 47-letni mężczyznaAutor komentarza: IlonaTreść komentarza: Dobrze, że freblowskich przedszkoli jest coraz więcej. Nauka przez zabawę, samodzielność dziecka - te wartości powinny być promowane we wszystkich placówkach.Data dodania komentarza: 14.10.2025, 13:18Źródło komentarza: „Tęczowa Piątka” z Froeblowskimi Certyfikatami!Autor komentarza: Greg MarsdenTreść komentarza: To wszystko było budowane w czynie społecznym, dla ludzi. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że łatwo przejęte tereny, sprywatyzowane, przynoszą zysk wąskiej grupie osób. A jak napisałem , budowali to pracownicy Otmętu w czynie społecznym. Tak to jest, jak nie ma odpowiedzialnego zarządcy, a rządzą ludzie którzy dobro mieszkańców mają gdzieś.Data dodania komentarza: 4.10.2025, 12:31Źródło komentarza: BASEN DO LIKWIDACJI?!Autor komentarza: KubaTreść komentarza: Chyba Burmistrz przespał (tak jak i rozwój całego miasta), że Gogolin już coś takiego ma i jest to zaraz obok. Uważam, że basen w takiej formie jakiej jest, spełnia swoje fu***cje do zabaw. Jest czysto i przyjemnie. Chyba, że stoją za tym jakieś układy i komuś jest to na rękę. Niech P.Kasiura zajmie się drogami i rondami oraz chodnikami.Data dodania komentarza: 3.10.2025, 19:24Źródło komentarza: BASEN DO LIKWIDACJI?!Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Koncepcja spoko tylko pytanie po co te parkingi?Data dodania komentarza: 1.10.2025, 13:54Źródło komentarza: Unijne miliony na centrum Krapkowic – rewitalizacja rynku tuż-tuż!Autor komentarza: kamilTreść komentarza: Niejeden powinien xdawać od poczśtku i tracić pieniądze/ by to nauczyło. Nie traktują tego jako pracy tylko wyścig szczurów. Bo ktoś młody jest i się uczy byle jak i by zapomnieć nieraz się chwalili.Data dodania komentarza: 30.09.2025, 09:12Źródło komentarza: „Trzeźwy poranek” w powiecie krapkowickim: kierowcy wpadli na gorącym uczynku!
Reklama