Co mają wspólnego nocna kradzież w Gogolinie i spora partia piwa? Zaskakującą odpowiedź na to pytanie przyniosła akcja, która miała miejsce z 13 na 14 kwietnia, a której echa nie milkną do dziś. W zaledwie kilka godzin, sprawcy – nieznani, na razie nieuchwytni – „zgarnęli” z marketu przy Alei św. Ubrana 10 palet piwa, pozostawiając w tyle nie tylko pusty kontener, ale i zagadkę, która wciąż nie doczekała się rozwiązania.
Rano, około godziny 6:00, gdy pracownicy sklepu dotarli na miejsce, zastali widok, który mógłby być wyjęty z kryminału. Otwarte drzwi do kontenera na produkty, a w środku… braki. Dziesięć palet piwa, wartych około 925 zł, zniknęło w nieznanych okolicznościach. Złośliwi mogliby stwierdzić, że piwo "po prostu się rozlało".
Kradzież była doskonale zaplanowana, jak w najlepszym filmie sensacyjnym. Nocą, gdy sklep był zamknięty, sprawcy wiedzieli, co robią. I choć na razie nie wiadomo, kto dopuścił się tego zuchwałego czynu, to kradzież piwa w takiej ilości budzi wiele pytań. Czy sprawcy mieli po prostu wyjątkowy gust i akurat upatrzyli sobie ten asortyment? A może chodziło o coś większego? Dla policji sprawa jest otwarta, ale dla mieszkańców Gogolina to wciąż wielka niewiadoma.
Jedno jest pewne – skala tej kradzieży i sposób jej przeprowadzenia sprawiają, że nie da się jej traktować jako drobnej kradzieży.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 15 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze