To był mecz pełen emocji, kar i rzutów karnych. Pierwsza połowa spotkania nie zwiastowała niczego dobrego dla opolskiej drużyny. Co prawda, początkowe minuty pojedynku rozpoczęły się od dobrej interwencji Jakuba Ałaja, a chwilę później Maciej Zarzycki otworzył wynik pojedynku. Zespół z Kalisza szybko odpowiedział, budując w krótkim czasie solidne prowadzenie (1:4 w 6'). Trener Bartosz Jurecki poprosił wówczas o czas, próbując przerwać dobrą serię gości. Krótko po tym Michał Milewski wykorzystał rzut karny, ale przewaga przyjezdnych pozostawała wyraźna.
Gwardia miała problemy w ofensywie, a Netland MKS Kalisz prowadził już nawet różnicą sześciu trafień (4:10 w 18'). Pomimo prób Admira Pelidiji i Mateusza Wojdana nasza drużyna nie zdołała zniwelować strat. Przed przerwą swoje trafienia dołożył jeszcze duet Jakub Luksa i Mateusz Wojdan, jednak kaliski zespół miał ten mecz pod kontrolą i zszedł do szatni z pięciobramkowym zapasem przed drugą połową.
W drugą część meczu opolanie weszli zdecydowanie pewniej i zaprezentowali zupełnie inne oblicze. Tempo ataku podkręcił Oliwier Kamiński, a bramkę zamurował Dawid Balcerek. Kaliszanie zaczęli mieć problem z celnością, co na dwadzieścia minut przed końcem doprowadziło do wyniku 16:17 i dawało kibicom nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Jednobramkowe prowadzenie gości utrzymywało się jeszcze w końcówce, ale Kalisz wytrzymał presję i nie dał się dogonić zamykając mecz wynikiem 25:23 i awansując jednocześnie na czwartą pozycję w tabeli. Mimo przegranej nagrodę zawodnika meczu przyznano Dawidowi Balcerkowi, który zanotował na swoim koncie 11 skutecznych obron.
To był jedyny mecz w tym miesiącu, który kibice mogli oglądać w Opolu. Pozostałe spotkania rozegramy na wyjeździe. Na 8. serię Orlen Superligi pojedziemy do Gdańska, gdzie 19 października o godz. 16.00 podejmiemy PGE Wybrzeże.
Napisz komentarz
Komentarze